Znamy się prawdopodobnie dlatego, że trafiłeś na mój live, a to oznacza, że potrzebujesz recepty na skuteczną sprzedaż online*. Jeśli jesteś na początku drogi zarabiania w internecie, powinieneś zacząć od zbudowania zasięgów organicznych na Facebooku. Jedną z najskuteczniejszych metod, aby to osiągnąć jest prowadzenie live’ów.
Magda Sadowska
*Ten tekst to druga część najważniejszych wątków z live’a prowadzonego przeze mnie 6 kwietnia 2020 na fanpage’u Magda i Wojtek – robieto.
Część pierwsza dotyczyła postów. Jeśli jej jeszcze nie czytałeś – SKOCZ TU
Live’a możesz w całości posłuchać TUTAJ
Jeśli nie interesują Cię kwestie zasięgów z postów, zacznij od 18 minuty.
UWAGA! Plik nie jest uszkodzony, dźwięk zaczyna się mniej więcej po minucie (Dlaczego? Musisz posłuchać).
Przez skuteczną sprzedaż online mam na myśli wygenerowanie zysków, a nie jakiegokolwiek obrotu.
Po pierwsze: Rób live’y
Oczywista oczywistość? Niekoniecznie. Pracując z klientami, kiedy proponuję zwiększenie zasięgów organicznych (czyli tych darmowych, bez płacenia za reklamę) poprzez live, często słyszę „ale po co mi to?”. Odpowiedź jest jednoznaczna – po to, żeby sprzedawać.
Live jest bowiem ciągle najbardziej łaskawie traktowaną przez Facebooka bezpłatną formą dotarcia do klientów poprzez swój fanpage.
Dlaczego? Bo Facebook to portal rozrywkowy, a rozrywką jest także zdobywanie wiedzy. Dlatego też, dając swoją markę eksperta Facebookowi, pracujesz na to, aby gigant rósł. Zapłatą za to jest możliwość bezpłatnego pozyskania klientów, w nieoczywisty sposób.
Podsumowując – nie pytaj „Czy robić live?”, bo to pytanie jest tak oczywiste jak „Czy rano wstanie dzień?”. Właściwe pytanie to „Jak robić live’y i dzięki nim sprzedawać?”.
Po drugie: Zbierz publiczność
Możesz przygotowywać się merytorycznie do live’a nawet 10 lat, jednak bez publiczności Twoja praca nie przełoży się na sprzedaż, bo to jak przemawianie do pustej sali. Jak zapełnić swoją wirtualną salę wykładową? Zacznij od zadbania o takie szczegóły, jak np. możliwość otrzymania powiadomienia.
Taki szczegół robi różnicę? Tak, jest bardzo ważny. Dlaczego? Usłyszałam kiedyś bardzo trafne stwierdzenie: „wchodząc na Facebooka, wchodzisz do miejsca, w którym jesteś ciągnięty w 30 stron na raz”. Dlatego też łatwo jest zwyczajnie zapomnieć, że chciało się obejrzeć dany live.
Oczywiście – są powtórki, ale zabieramy sobie tym możliwość interakcji z innymi użytkownikami. A wiecie, jak to jest… Koncert na żywo to co innego niż w telewizji…
Ponadto, promocję live’a należy zacząć dużo wcześniej, aby zdążyć dotrzeć do jak największej liczby zainteresowanych. Powiedzmy sobie szczerze, mało kto jest w stanie zapamiętać, że 2 tygodnie po konferencji online jest live. Mamy za dużo na głowie i o takich sprawach po prostu zapominamy.
Inna sprawa, że jeśli nawet byśmy pamiętali, wygodniej jest, jeśli po kliknięciu zostaniemy przeniesieni bezpośrednio do właściwego miejsca. Facebook lubi mieć opóźnienia i zanim live zostanie wyświetlony na fanpage’u, mijają cenne sekundy, które Twoi przyszli klienci powinni spędzić na stykaniu się z Twoją marką. Dlatego – zrób to za nich, bo to Tobie zależy na tym, żeby im sprzedać swój produkt.
Jak do tego doszło, że klienci byli ze mną przez 8 godzin online? Odpowiedź znajdziesz na live
Po trzecie: Daj się obserwować
Facebook, poza polubieniami strony, które podobno mają kiedyś odejść do lamusa (ile to już było tych zapowiedzi, że znikną kciuki w górę?), daje też funkcję obserwowania. Warto nauczyć swoich użytkowników, jak to zrobić. Co daje nam takie rozwiązanie? Wtedy nasi przyszli klienci sami wyrażą chęć, aby to, co im przekazujemy wyświetlało im się najpierw. To mniej więcej tyle, co klient, który prosi, aby przerwać mu program telewizyjny blokiem reklamowym.
Tego i wielu innych skutecznych sposobów na to, jak budować społeczność za pomocą spotkań online na żywo nauczysz się na prowadzonym przeze mnie kursie „Jak zrobić live, który buduje społeczność”?
Po czwarte: Buduj mądrze interakcje
Live, aby sprzedawał skutecznie, potrzebuje jakościowych komentarzy i wejścia w dialog z osobami, które w nim uczestniczą. O co tak naprawdę chodzi? O odpowiedzi na komentarze, które pozostawiają nam osoby, które uczestniczą w naszym live.
W uproszczeniu wszyscy wiedzą, że należy na komentarz odpisać lub podziękować za niego, ale… Tu rozmawiamy o szczegółach, które powodują, że teoria staje się skuteczną praktyką.
Dlatego, jako ekspert mówię wprost – jeśli podejdziemy do komentowania z sercem i inteligentnie, możemy wiele zyskać (w złotówkach).
Jak? Po prostu rozmawiajmy z naszymi widzami w komentarzach, a nie tylko odpisujmy mechaniczne „Super”, „Świetnie”, „Dzięki za opinię”. Fakt, wymaga to osoby do pomocy podczas live, szczególnie na początku (ja zawsze odpisuje osobiście, ale „robieto” od lat), jednak dzięki temu nasze wystąpienia staną się bardziej wartościowe.
Czy to trudne? Nie! Na pewno nie są potrzebne nadprzyrodzone moce, a po prostu otwartość i ciekawość. Jeśli ktoś chwali naszą pracę, dopytajmy o szczegóły. Dopełnia naszą wiedzę ciekawostką, której nie znaliśmy? Pochylmy się nad nią. Takie rozmowy budują społeczność, a dobra społeczność jest chętnie pokazywana przez Facebooka w organicznych wynikach wyszukiwania.
Jedna uwaga – szczerze rozmawiaj, a nie wklejaj jednego komentarza. Potrzebna jest tu naturalność, autentyczność, a czasami nawet cięta riposta.
Po piąte: Zwracaj się do swoich widzów
Nie oznaczasz w poście osoby, której odpowiadasz na komentarz? Spróbuj to zrobić, bo tracisz cenne zasięgi organiczne (czyli szanse na sprzedaż). Jak to zrobić? Wystarczy użyć @ i zacząć wpisywać imię i nazwisko. Taki bezpośrednie zwracanie się do osoby, jest bardzo fajnym sposobem na to, aby docenić czas poświęcony w uczestnictwo w naszym live i zostawienie komentarza.
Tylko takie działanie powoduje bowiem, że budujemy swój tzw. „lejek wyjściowy”, czyli bazę osób, z którymi będziemy komunikować się tak długo, aż wygenerujemy sprzedaż. To taki worek, w którym znajdują się zarówno kamienie, jak i perły, czyli nasi przyszli klienci.
Po szóste: Na prywatne pytania odpowiadaj publicznie
Kiedy zaczynamy budować nasz marketing online, każda wiadomość od klienta, czy obserwatora jest jak powiew świeżości. Cieszymy się nią, skaczemy z radości, chętnie dzielimy się wiedzą, ale… Po to uczymy się skutecznej sprzedaży online, aby nasz fanpage rósł i przynosił konkretne dochody, a nie dla popularności (można być gwiazdą bez grosza, to nie takie rzadkie).
Także, dla jasności – tu uczę zarabiać pieniądze. A ich nie da się zrobić na małych liczbach. Sensownie zbudowany lejek sprzedażowy nie da nam odzewu w postaci 5 komentarzy, tylko raczej pięciuset. Co wtedy robić? Sklonować się? Ignorować, bo już jesteśmy sławni (ale nadal biedni)? Już odpowiadam. Oczywiście, można to zrobić, ale po co, skoro jest na to lepszy patent?
Można bowiem odpowiedzieć naszym klientom przyjaźnie i zapraszająco, jednocześnie cały czas budując relację, z osobą, która jest po drugiej stronie komputera, czy ekranu smartfona. Jak? Choćby takim prostym sformułowaniem:
„Hej, dzięki za to pytanie, odpowiem Ci na moim fanpage’u”
Taka odpowiedź ma trzy zasadnicze atuty:
1) Osoba, która je zadała czuje się doceniona, ponieważ pytanie zaistnieje w sferze publicznej.
2) Oszczędzamy czas – jedna odpowiedź na live lub nawet w formie osobnego filmiku wysyłanego w wiadomości, może być wykorzystana wielokrotnie, wszak przeważnie klienci pytają o podobne kwestie.
3) Zbieramy większą publiczność. A większa publiczność to większa szansa na sprzedaż.
Zbieranie zagadnień do live jest ważne także z wielu innych powodów. Dlatego też, gdy pojawia się ich coraz więcej, warto wrzucać na swój fanpage cykliczny post „zadaj mi pytanie”. Dla porządku odsyłajmy do niego także osoby, które piszą do nas na messengera. Jak powinien wyglądać? Dla spójnego przekazu mógłby pojawiać się z jedną kreacją graficzną, jednak ważne, że byłaby na niej twarz.
Chcesz poznać wszystkie te powody? Weź udział w moim kursie „Jak zrobić live, żeby zbudować społeczność?”
Po siódme: Rób networking podczas live
Jeśli ktoś z publiczności zrobi biznes przy okazji Twojego live – na pewno będzie chętnie do Ciebie zaglądał i z dużą dozą prawdopodobieństwa zostanie Twoim klientem. Powód nie jest niczym odkrywczym. Klient będzie miał coraz mniej czasu, a będzie chciał otrzymać wartości merytoryczne, które dajesz bezpłatnie. Aby go zaoszczędzić, kupi kurs.
Dlatego też – wymieniaj się kontaktami tak często, jak tylko możesz. Ba, sam kupuj produkty swoich klientów, jeśli ich potrzebujesz, bo po prostu lepiej wspierać swoich! Jeśli jesteś z nich zadowolony – w naturalny sposób polecisz je dalej, budując swoją społeczność. Dokładnie ta sama zasada będzie dotyczyła twojego produktu online.
Jeśli dajesz realną wartość swoim klientom, oczywiście, bo kurs bez wartości nie będzie się sprzedawał jak szalony nawet z najlepszym marketingiem online. To jest zasada, którą po prostu musisz zapamiętać. Ucząc swoich kursantów nazywam ją metodą „na liska”. Dlaczego? Bo to „chytry plan”, dzięki któremu Twój klient nawet nie będzie wiedział, że próbujesz mu coś sprzedać. A pamiętaj, że ludzie uwielbiają kupować, ale nienawidzą, jak im się coś sprzedaje.
I najważniejsze – nie bój się sprzedawać!
Pokonanie wewnętrznych blokad przed sprzedawaniem produktów wymaga pracy. Niekiedy – nie da się przejść tego w pojedynkę. Właśnie po to jestem, dlatego jeśli wiesz, że sam sobie z tym nie poradzisz, bo próbowałeś już wszystkiego – umów się na konsultację, bo jestem bardzo skuteczna w nauce sprzedaży i znana z tego, że uczę generować zysk nawet naprawdę beznadziejne przypadki.
Nie wierzysz? To popatrz na opinie moich zadowolonych kursantów.