Co tak naprawdę czujesz, gdy słyszysz SPRZEDAŻ? Czy jest to dla Ciebie coś tak naturalnego, jak oddychanie, czy jednak ta sfera życia, która przyprawia Cię o ból głowy i nieprzyjemny ucisk w żołądku?
Prawdę mówiąc, praktycznie każdy, kogo spotykam, ma mniejsze lub czasami większe opory przed sprzedażą. Czasem jesteś dobra w kontakcie twarzą w twarz, ale przeraża Cię sprzedaż na scenie lub podczas webinaru, gdy nie chcesz wyjść na osobę nachalną lub zdesperowaną.
Jeśli polubisz się ze sprzedażą, to bez względu na to, co robisz, zawsze w Twojej firmie pojawi się obrót. Wtedy twoje działania są jak magnes na klientów. Bo sprzedaż jest SEXY. Jeśli Cię ona nie krępuje, nie wstydzisz jej, to staje się naturalnym i, co najważniejsze, EFEKTYWNYM procesem.
Patrząc z drugiej strony – nie znam żadnej firmy, która poradzi sobie bez obrotu. Gdy są wpływy – możesz wszystko. Zmieniać, analizować, wprowadzać kolejne produkty. Mieć flow, a nie ciśnienie, rozwijać skrzydła.
Dlatego też przyjrzyjmy się temu, kiedy klient jest gotowy zostawić u Ciebie pieniądze? Odpowiedź jest banalna: Gdy czuje i widzi, że Ty lub Twój produkt realnie mu pomożecie.
Przekonania, które Ci nie pomagają i są niewspierające to między innymi:
- nie dam rady,
- inni mogą, ja nie,
- nie mam na to pieniędzy,
- nie uda mi się,
- co inni o mnie pomyślą (moje ulubione),
- jestem słaba w sprzedaży,
- nikt tego nie kupi,
- muszę szybko/mało mówić o sprzedaży, żeby inni nie pomyśleli, że jestem nachalna,
- moje pomysły są nieskuteczne,
- lepiej nie próbować.
Dawno temu usłyszałam taką przypowieść. Skrócę ją na potrzeby tego wpisu. Na ramionach każdego z nas siedzą: na jednym biały pies, a na drugim czarny. Biały podpowiada dobre rzeczy na twoje ucho, a czarny daje osłabiające cię komunikaty. Który mówi częściej? Ten, którego częściej karmisz.
Zastanów się, czy to Twój mózg, czy kogoś innego? Czy nie powinniśmy zarządzać swoimi myślami? Wiem, że to nie takie proste, ale wykonalne. Sama nad tym cały czas pracuję, odkrywam niewspierające schematy i je zmianiam.
Myśli na swój temat, na temat sprzedaży w firmie, to podwaliny sukcesu. Jeśli o nie zadbasz na początku swojej drogi (nawet jeśli już działasz kilkanaście lat, zawsze jest jakiś początek) to możesz wszystko (no prawie 😉 ).
Trudno działać skutecznie, gdy nie wierzysz w swój produkt lub usługę. Gdy gdzieś głęboko uważasz, że to, co robisz, jest słabe i nie wiadomo, czy komuś się przyda. Jak zaczynam współpracę z nową osobą, marką, to ZAWSZE ten element sprawdzam. Nikt wprost nie powie, że nie wierzy w swoje działania. Jednak często to, co robi lub mówi, o tym świadczy.
Czasem wiary lub odwagi nabywamy w trakcie jakiegoś działania, na przykład kampanii. Gdy osoby z zewnątrz, czyli klienci, mówią nam, że im pomogliśmy. Pomimo że opinie zbiera się dla kolejnych klientów, to uważam, że dla samego właściciela biznesu są równie istotne. Szczególnie gdy zaczynasz i nie masz jeszcze wyrobionej marki. I każde dobre słowo jest jak podmuch wiatru w żagle.
Uwaga! Ważne jest także, aby te dobre słowa pochodziły od osób, które do tej pory były dla nas obce i są nowymi klientami. Dlaczego właśnie tak? Ostatnio na konsultacjach miałam dwie fajne dziewczyny, które w sumie zrobiły na początku swoich działań wszystko to, co się zaleca. Zrobiły próbną kampanię, pokazały produkt, zebrały pozytywne opinie. Uznały, że to jest TO. Ruszyły do działania. Działały około roku i okazało się, że… nic nie zarabiają.
DLACZEGO?
Po analizie wyszło, że… ta próbna kampania została skierowana do ich znajomych. I pomimo że teoretycznie są w ich grupie docelowej, to sami już pewnie wiecie, co się stało. Nie było też sprzedaży, bo to było „badanie rynku”. Znajomi oczywiście dali „ochy i achy”, jednak w momencie wypuszczenia na rynek nie kupili niczego.
Zatem moje „złote myśli” dotyczące sprzedaży to:
- sprzedawaj najszybciej, jak się da,
- zawsze próbuj,
- dodawaj kolejne warianty produktów,
- proponuj droższe usługi, zanim zaproponujesz tańsze,
- badaj delikatnie możliwości klienta lub grupy docelowej,
- jeśli sprzedajesz usługę, a klient nie jest gotowy się zaangażować, nie proponuj od razu zakupu, bo i tak nie dokończysz transakcji,
- sprzedaż „jeden na jeden” jest skuteczniejsza – potrzebujesz do niej mniejszej liczby osób,
- sprzedaż jeden do wielu jest szerszym wejściem w lejek, ale wymaga szerszego grona osób.
Jeśli do tego postawisz na pierwszym miejscu potrzeby swojego klienta, to Twój marketing będzie bardzo skuteczny.
Trzymam za ciebie kciuki. Daj znać, jak Ci idzie i w czym potrzebujesz pomocy na maila TUTAJ.