Jeśli działasz w szeroko pojętych social mediach, wiesz doskonale, że to zadanie niezwykle absorbujące. Kanałów jest wiele, trudno jest wybrać tylko jeden i zrezygnować z pozostałych, a jednocześnie optymalnie wykorzystywać czas na prowadzenie marketingu w swojej firmie.
Każdy, kto zaczyna publikować w social mediach zadaje sobie pytania:
- Kiedy publikować?
- Gdzie publikować?
- Co publikować?
- Jak często?
- Na jaki temat?
W moich social mediach było dokładnie tak samo. Również przez kilka miesięcy biłam się z myślami. Czułam, że jestem w środku chaosu, dopóki dopóty nie podjęłam decyzji że zaczynam pracować mądrze, a nie ciężko. Umówiłam się ze sobą, że materiał który stworzę, pojawi się w wielu kanałach prawie jednocześnie.
Prawie robi różnicę
Dlaczego PRAWIE, a nie w tym samym momencie? Ponieważ z moich wieloletnich obserwacji wynika, że social media są jak rzeka. Mam na myśli to, że jeżeli chcesz dotrzeć do większej ilości ludzi, to publikuj treści w różnych odstępach czasowych. Do tej samej rzeki w danym momencie podejdzie ktoś zupełnie inny niż ktoś, kto właśnie od niej odszedł.
Jak działa zasada rzeki w social mediach w praktyce?
Powiem dobitnie – czytasz właśnie wpis blogowy na temat tego, jak publikować treści w internecie żeby się nie zapracować na śmierć.
Jeśli obserwujesz mnie to wiesz, że jestem wszędzie. Czasami wręcz wyskakuję z lodówki. Gdybym chciała robić to bez ułatwień, nie spędzałabym ani minuty nad niczym innym, a przecież prowadzimy z mężem prężnie rozwijającą się firmę.
Co robię, aby sobie to ułatwić?
Działam według planu, który jest następujący:
1. Dyktuję sobie wpis blogowy
Tekst, który czytasz wstępnie dyktuję na stronie https://www.speechtexter.com/, dzięki czemu sama siebie nie spowalniam. Spisane automatycznie myśli, poprawiam, edytuję i trafiają na stronę www w postaci wpisu blogowego.
To nie wszystko. Dodaję właściwy tytuł, tagi, obrazek wyróżniający, ewentualnie dodatkowe linki do danej treści.
2. Nagrywam materiał wideo
Kolejno z tej samej treści merytorycznej realizuję krótki materiał wideo, który trafia na kanał na YouTubie. Jeżeli jeszcze nie subskrybujesz, to zachęcam. Znajdziesz na nim więcej materiałów niż tylko na ten temat. Link do subskrypcji znajdziesz tutaj.
Mimo, że staram się oszczędzać czas, dodaję napisy na YouTube. Robię to, ponieważ może nieść to za sobą wartość marketingową – nie każdy ogląda filmy na YouTubie z dźwiękiem, dlatego może się okazać, że dzięki temu uzyskamy większą publiczność. Zastanów się, czy sam/a tak nie robisz, kiedy np. obok ktoś śpi, a Ty nie masz ochoty wstać po słuchawki :).
Jest to działanie, które promuje też Facebook. Jak to się robi? Informacje znajdziesz tutaj. Dlaczego warto dodawać napisy? Bardzo dużo osób przegląda ten kanał bez dźwięku. Dodając napisy zwiększasz prawdopodobieństwo zainteresowania się Twoim materiałem.
3. Wrzucam film na Instagram TV / IGTV
Ten sam film trafia na mój kanał na Instagramie jako Instagram TV.
4. Robię grafiki na Instragram
Z tej samej treści, jeżeli jest możliwe, generujemy grafiki na Instagram. Potrafię i robię to często sama, jednak muszę się przyznać, że czasami odciąża mnie w tej kwestii graficzka, która po prostu robi to ode mnie dużo szybciej. Treści pochodzą jednak wciąż z tego samego wpisu. Jeśli chcesz zobaczyć, co słychać na moim kanale na Instagramie, przejdź tutaj.
5. Wysyłam informację mailem i wstawiam post na Facebooka
Zapowiedź materiału na blogu jest rozsyłana do mojej społeczności. Zamieszczam także post na Facebooku z przekierowaniem do wpisu blogowego. We wpisie blogowym umieszczam też link do filmu na YouTubie, bo każdy lubi inną formę oglądania materiałów. Jeden lubi czytać, drugi oglądać.
Podsumowując, z jednego materiału może powstać:
- Wpis blogowy
- Film na YouTubie
- Film na InstaTV
- Post na Facebooka
- Post na LinkedIn
- Post na Instagram
- Mail do bazy mailowej
- Instastory
- Relacja na Facebooku
Masz inny pomysł na publikację tego samego materiału? Napisz koniecznie w komentarzu!
Jeśli wolisz słuchać niż czytać, zapraszam na mój kanał You Tube: